Popularne posty

niedziela, 21 grudnia 2014

DIY wcierka do włosów cebulowa

Dziś zaprezentuję Wam moją nową wcierkę wzmacniającą, o której wspominałam przy okazji ostatniej aktualizacji włosów. Do tego typu wcierki zbierałam się ładnych kilka miesięcy, głównie ze względu na jej podstawowy, dość specyficzny składnik – sok z cebuli;-) O wcierkach bazujących na cebuli można naczytać się wiele dobrego. Większość stosujących je osób zaobserwowało imponujące efekty, począwszy od zahamowania wypadania włosów, wysyp tzw. baby hair, aż po znaczne przyspieszenie ich wzrostu. Jednak o zapachu długo pozostającym na włosach po zastosowaniu kuracji cebulą krążą w Internecie jeszcze bardziej przerażające legendy niż te, dotyczące czarnej rzepy;-) I właśnie tego zapachu obawiałam się najbardziej. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że opisy aromatów pozostawionych przez czarną rzepę są mocno przesadzone (sprawdziłam na sobie), za to opisy pozytywnych efektów już nie, postanowiłam dać szansę także cebuli;-)

Co znalazło się w mojej wcierce?

Cebula to najstarszy i jeden z najbardziej skutecznych środków na porost  włosów. Sok z cebuli jest bogaty w siarkę, która zwiększa produkcję tkanek kolagenowych, a tym samym przyczynia się do ponownego wzrostu włosów.
W 2002 roku przeprowadzono eksperyment wśród grupy osób cierpiących na łysienie plackowate. Aż 73% badanych zauważyło zarastanie miejsc dotkniętych chorobą.


Czosnek jest powszechnie znany jako lekarstwo w celu zmniejszenia wypadania włosów. Zwiększa również regenerację nowych włosów i ułatwia krążenie skóry głowy.


Miód jest naturalną substancją zatrzymującą wilgoć, dlatego dba o odpowiedni poziom nawilżenia włosów. Przywraca włosom połysk, wzmacnia je, odżywia i wygładza. Miód posiada także właściwości antybiotyczne, hamuje rozwój bakterii, wirusów
i grzybów, dlatego wspomaga walkę z łupieżem.


Kamfora ma działanie absorbujące
i hamujące enzym alfa-redutasi, jeden z najważniejszych czynników odpowiedzialnych za utratę włosów; stymuluje ukrwienie, przeciwdziała zapaleniom, działa antyoksydacyjnie.

Olejek eukaliptusowy działa bakteriobójczo, przeciwgrzybicznie
i antywirusowo, leczy stany zapalne skóry, pobudza krążenie krwi (a tym samym dotlenia cebulki włosów i przyspiesza porost włosów), łagodzi swędzenie skóry, pomaga zwalczyć łupież, reguluje wydzielanie sebum.

Przepis

Są dwa podstawowe sposoby na zrobienie wcierki cebulowej. Pierwszy to po prostu połączenie świeżo wyciśniętego soku z cebuli z jakimś alkoholem lub gotową wcierką bazującą na alkoholu. Drugą opcją jest pozyskanie soku z pomocą miodu. Ja na początek skorzystałam z tej drugiej opcji.
Do słoika (z ciemnego szkła) wrzuciłam pokrojoną w paski cebulę, dodałam łyżkę miodu, pół szklanki ciepłej wody i trzy posiekane ząbki czosnku. Wszystko wymieszałam, zakręciłam słoik
i odstawiłam go w ciepłe miejsce. Po dwóch dniach zlałam sok do buteleczki, dodałam kilka kropel olejku eterycznego eukaliptusowego i kieliszek spirytusu kamforowego. Te dwa ostatnie składniki dodałam z myślą o przedłużeniu świeżości wcierki oraz by zneutralizować charakterystyczny zapach cebuli. Szczerze przyznam, że byłam zaskoczona tym, jak bardzo spirytus kamforowy jest w stanie „ugasić” ostry zapach cebuli. Oczywiście wcierka nadal pachnie cebulą i kamforą, ale zapach jest dużo mniej intensywny:-)
Do wcierki można także dodać napar z kawy, który także ma za zadanie zneutralizować nieco zapach cebuli. Ja sama jeszcze tej opcji nie próbowałam, ale mój przepis z pewnością jeszcze ewoluuje;-)


Pierwsze wrażenia

Wcierkę stosuję już od tygodnia. Nakładam ją zwykle na jakieś dwie godziny przed myciem włosów (w moim przypadku co drugi dzień). Wcierkę aplikuję przy pomocy pipety, tylko i wyłącznie na skórę głowy. Pipeta jest w tym przypadku bardziej pomocna niż typowa butelka z aplikatorem – zależy mi na tym, by na skórę głowy wylewać tylko tyle wcierki, by dotarła do skóry głowy, ale nie wsiąkała we włosy. Taki sposób jest moim zdaniem wystarczający, by włosy nie „pachniały” cebulą. Ja sama na pewno nie odważyłabym się nałożyć cebuli na całe włosy w postaci maseczki. Jest to często spotykany przepis, ale dość ryzykowny. Prawie na pewno zapach cebuli byłby wyczuwalny na włosach jeszcze długo po ich umyciu, zwłaszcza przy zwiększonej wilgoci na zewnątrz.
Jak już wspomniałam wcierkę aplikuję małymi porcjami miejsce przy miejscu na całej skórze głowy. Po wykonaniu masażu czuję jedynie delikatne mrowienie skóry głowy. Przypuszczam, że świeży sok z cebuli byłby bardziej intensywny w działaniu, ale i taka wersja sprawdza się nieźle. Niestety moja wersja wcierki cebulowej skleja włosy u nasady i dlatego stosuję ją wieczorem przed myciem włosów.
Póki co wcierkę stosuję regularnie i cierpliwie czekam na pierwsze efekty;-)

Stosowałyście kiedyś cebulową wcierkę?
Jak się sprawdziła?:-)

3 komentarze: