Popularne posty

poniedziałek, 29 grudnia 2014

DIY suchy szampon do włosów :)

Przepis, który dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować jest nieco inny niż wszystkie inne :)


Potrzebne składniki

W zależności od koloru naszych włosów mamy do wyboru dwie wersje tego suchego szamponu:

Pierwsza – skierowana jest dla posiadaczek włosów jasnych

Do pół szklanki skrobi kukurydzianej dodajemy kilka kropel (ok. 6-8) wybranego olejku eterycznego. Całość dokładnie mieszamy, ucierając jak w moździerzu, by nie było grudek. Przesypujemy np. do opakowania po zasypce dla dzieci.

Olejek eteryczny dodajemy nie tylko dla jego odświeżającego i przyjemnego zapachu. Wybierając właściwy olejek możemy pielęgnować skórę głowy i zmniejszyć przetłuszczanie się włosów. Najlepsze w tym celu będą olejki: rozmarynowy, eukaliptusowy i lawendowy.


Druga – dla osób o ciemnych włosach

Ten przepis różni się od powyższego jedynie dodatkowym składnikiem – kakao. Łączymy ze sobą 2 łyżki skrobi kukurydzianej i 2 łyżki kakao. Dalej postępujemy podobnie jak w powyższym przepisie – dodajemy olejek eteryczny i dokładnie mieszamy.



Zastosowanie

Suchym szamponem posypujemy skórę głowy i włosy u nasady. Następnie delikatnie wmasowujemy proszek w skórę głowy i pozostawiamy na kilka minut, by skrobia wchłonęła nadmiar sebum. Na koniec dokładnie wyczesujemy włosy.

Suchy szampon jest szczególnie przydatny w sytuacjach awaryjnych, gdy nie mamy czasu umyć włosów, a nie są już tak świeże jak powinny. Nawet w takich sytuacjach możemy sięgać po całkowicie naturalny i własnoręcznie wykonany produkt:-)

Ponadto skrobia kukurydziana może być także z powodzeniem stosowana jako szampon dla psa, gdy nasz pupil nie przepada za wodą, ale lubi szczotkowanie:-)

Relaksujący olejek do skóry głowy i włosów :)

 Dziś biorę pod lupę relaksujący olejek do masażu. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie przetestowała także jego działania
na włosach:-) 

Od producenta: Aby zaspokoić wszelkie potrzeby skóry powstał organiczny olejek do masażu wzbogacony w olej arganowy. Stosowanie tego produktu daje uczucie komfortu i odprężenia. Skóra jest głęboko odżywiona, a świeży i subtelny zapach odpręża ciało i zmysły. Ekstrakt z kwiatów plumerii łagodzi stres poprzez swoje działanie kojące oraz  relaksujące nerwy i mięśnie ciała.

Skład: SESAMUM INDICUM (SESAME) SEED OIL*, PRUNUS ARMENIACA (APRICOT) KERNEL OIL*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDEOLUS (VEGETABLE) OILHEXYLDECYL LAURATEHEXYLDECANOLSQUALANEPARFUM (FRAGRANCE)ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL*, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OILTOCOPHEROL,GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OILPLUMERIA ALBA FLOWER EXTRACT

* z upraw ekologicznych

Ten olejek to przede wszystkim bardzo wartościowa mieszanina olejów:-) W składzie olejku znajdziemy: olej sezamowyolej morelowyemolienty (natłuszczają), olej roślinnyzapacholej arganowyolej słonecznikowywitamina Eolej sojowy, ekstrakt z plumerii białej.


Olej sezamowy – jest bogaty w: wapń, miedź, magnez, żelazo, cynk, fosfor, potas i witaminy. Ma właściwości tonujące, regenerujące, nawilżające, przeciwzapalne, rozgrzewające, oczyszczające, reguluje pracę gruczołów łojowych, zwalcza wolne rodniki, eliminuje szkodliwe działanie promieni UV.


Olej morelowy – odbudowuje, nawilża, zmiękcza  i wygładza skórę, ujędrnia. Jest bardzo delikatny – nie podrażnia nawet wrażliwej skóry.   


Olej arganowy – jest najbogatszym we właściwości pielęgnacyjne olejem na świecie. Chroni przed przedwczesnym pojawianiem się zmarszczek, chroni naskórek przed wysychaniem, wygładza, uspokaja podrażnioną skórę, działa przeciwzapalnie, rewitalizuje, opóźnia procesy starzenia się skóry, łagodzi objawy trądziku młodzieńczego, alergii, poparzeń słonecznych, odmładza. Wzmacnia włosy, zmniejsza ich łamliwość, przeciwdziała rozdwajaniu się końcówek, intensywnie nabłyszcza.



Olej słonecznikowy – wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, zmiękcza naskórek i regeneruje, działa przeciwzapalnie

i antyoksydacyjnie.




Witamina E – silny antyoksydant, przeciwdziała starzeniu się skóry neutralizując wolne rodniki

Olej sojowy – zawiera kwasy tłuszczowe, w tym NNKT, witaminę E
i lecytynę. Zawartość witaminy E gwarantuje skórze młody i zdrowy wygląd, lecytyna wspomaga lipidową barierę ochronną skóry. Olej ten chroni skórę przed utratą wilgoci, reguluje wydzielanie sebum, łagodzi stany zapalne.

Plumeria biała – kwiaty plumerii białej (frangipani) mają działanie uspokajające i rozluźniające, przywracają wewnętrzną równowagę
i harmonię



************

Opakowanie: Malutkie i bardzo poręczne – dobrze leży w dłoni:-) Wygodny dozownik pozwala użyć dokładnie tyle olejku, ile potrzebujemy.

Zapach: Bardzo delikatny, lekko słodki.

Konsystencja: Olejek jest dość lekki – łatwo się go nakłada i szybko się wchłania.

Wydajność: Imponująca:-) Stosowałam go już kilkukrotnie do masażu, a jego jakby wcale nie ubywało;-) Dopiero przy olejowaniu nim włosów zauważyłam, że powoli zaczyna go ubywać.

Cena i dostępność: 69,90zł/100ml Dostępny jest na stronach interenetowych :)

  
Efekty:

Jak już wspomniałam na początku, olejek ten stosowałam nie tylko na skórę, ale także do pielęgnacji włosów. W obu przypadkach sprawdza się świetnie:-)

Skóra:    Olejek bardzo łatwo się nakłada, szybko się wchłania i nie pozostawia po sobie tłustego i kleistego filmu. Świetnie nawilża, wygładza i odżywia skórę. Sprawia, że staje się ona miękka i cudownie gładka. Do masażu jest wręcz idealny – nie jest tak tłusty jak typowe oliwki do ciała, daje dobry poślizg i pielęgnuje skórę. Ponadto jego delikatny zapach bardzo mi odpowiada i pozwala się zrelaksować.

Włosy:    Nakładałam go przede wszystkim na lekko zwilżone włosy (mgiełką), pozostawiałam na około godzinę. Nakłada się go łatwo, choć w przypadku włosów jego wydajność nieco spada – moje włosy choćby z racji swej długości pochłaniają go niemało;-) Po umyciu moje włosy spokojnie mogą obejść się bez odżywki:-) Łatwo się je rozczesuje, są bardzo miękkie i błyszczące. Efekt jest zbliżony do działania oleju migdałowego, którego moje włosy po prostu uwielbiają:-) 

niedziela, 28 grudnia 2014

Olejek rycynowy :)

Dziś chciałabym Wam przedstawić sylwetkę mojego „włosowego weterana”, czyli olejku, który od kilku lat jest stale obecny w mojej pielęgnacji włosów. Olej rycynowy był pierwszym olejem nakładanym przeze mnie na włosy, dlatego mam do niego duży sentyment;-)
Olej rycynowy pozyskiwany jest z nasion tropikalnego drzewa Ricinus communis w procesie wytłaczania na zimno nasion rącznika pospolitego.

W medycynie konwencjonalnej olej rycynowy stosowany jest głównie jako środek przeczyszczający (wewnętrznie). Olejku rycynowego doustnie nie mogą zażywać kobiety w ciąży lub planujące ciążę.

Stosowany zewnętrznie działa natłuszczająco i ochronnie. Zapobiega utracie wilgotności naskórka. 
Olej rycynowy jest najbardziej błyszczącym olejem roślinnym, dlatego jest głównym składnikiem szminek i błyszczyków. Działa regenerująco na wszelkie zmiany skórne i łagodzi podrażnienia. Wykazuje wysokie powinowactwo do keratyny – głównego budulca włosówWzmacnia włosy, zmniejsza ich wypadanie, nabłyszcza, regeneruje i chroni je przed niszczącym działaniem czynników zewnętrznych.
Trzeba pamiętać, że olejek rycynowy przyciemnia włosy.
Olej rycynowy zawiera: 85% kwasu rycynolowego, kwas oleinowy, kwas stearynowy oraz  kwas linolowy.
Olej rycynowy można kupić w aptece w ilości 30g/2-3zł lub 100g/6-7zł


Osobiście bardzo cenię sobie olejek rycynowy głównie za jego wszechstronność i skuteczność.
I chociaż ma on dość trudną w aplikacji konsystencję, to myślę, że warto się troszkę pomęczyć, bo efekty są świetne:-) Należy jednak pamiętać, że na jak najlepsze efekty trzeba trochę poczekać – liczy się systematyczność i cierpliwość.

Sposoby zastosowania olejku rycynowego na włosy:

- na skórę głowy – regularnie i często stosowany przyspiesza porost włosów, dzięki niemu wyrasta dużo nowych włosów, jest więc szczególnie pomocny, gdy chcemy zagęścić czuprynę;-)

Niestety olejek jest tak gęsty i trudny w aplikacji (i zmywaniu), że najlepiej nakładać go po zmieszaniu
z innym olejem. Moją ulubioną mieszanką jest połączenie olejku rycynowego z kokosowym (w proporcji 1:3, czyli jedna część olejku rycynowego na trzy części olejku kokosowego). Oba oleje łączę ze sobą
w kąpieli wodnej - miseczkę z mieszanką umieszczam w gorącej wodzie, która szybko podgrzewa oleje, dzięki czemu dobrze się ze sobą łączą i znacznie łatwiej się je nakłada na skórę głowy. Po aplikacji olei wykonuję delikatny masaż skalpu poprawiający krążenie, a następnie po upływie minimum 1h myję włosy szamponem. Mieszanka olei znacznie łatwiej się zmywa niż sam olej rycynowy, a działanie jest takie samo.

- dodawany do szamponu – olej dodajemy do szamponu w minimalnej ilości (kilka kropel);
włosy po umyciu są bardziej puszyste i błyszczące, a przy regularnym stosowaniu taki wzbogacony szampon może trochę przyspieszyć porost włosów

- jako dodatek do maski  - olej rycynowy świetnie się nadaje do zniszczonych, mało elastycznych
i suchych włosów – dzięki niemu włosy stają się zdrowsze, lśniące i grubsze

Warto dodawać olej rycynowy do masek (zarówno domowych jak i sklepowych) z dwóch powodów:
po pierwsze w połączeniu z innymi składnikami jest łatwiejszy do zmycia, a po drugie olej rycynowy solo jest bardzo trudny do nałożenia i zmycia, może także trochę przesuszyć nam włosy mimo swojej oleistej konsystencji.
Olejek rycynowy to świetny specyfik nie tylko do pielęgnacji włosów. Nadaje się także jako odżywka
do brwi i rzęs – dzięki regularnej aplikacji olejku staną się gęstsze, dłuższe i ciemniejsze.
Dobrze sprawdza się jako odżywka wzmacniająca do paznokci – wystarczy moczyć paznokcie
w podgrzanym oleju. Poza tym warto go też wykorzystywać w pielęgnacji skóry, szczególnie w przypadku cery tłustej i z trądzikiem, świetnie sprawdza się w metodzie OCM, czyli mycia twarzy za pomocą mieszanki olejów – skóra jest po takim zabiegu dobrze oczyszczona, wygładzona, miękka i jędrna. 

Tym z Was, które jeszcze nie stosowały olejku rycynowego szczerze go polecam, bo to naprawdę świetny i tani kosmetyk:-) Choć pewnie początki mogą być trudne głównie ze względu na trudność aplikacji i zmywania olejku, chociaż moim zdaniem to kwestia zdobycia wprawy i wybrania najlepszego dla siebie sposobu aplikacji olejku.

Olejek migdałowy - włosowy ulubieniec :)

Olej ten kupiłam przede wszystkim dlatego, że chciałabym wreszcie określić porowatość moich włosów
i w związku z tym zamierzam testować oleje o cząsteczkach różnej wielkości. Obecnie jestem w trakcie testowania olei: migdałowego i musztardowego, które są przeznaczone dla włosów o średniej porowatości. Dziś czas na podsumowanie dotyczące oleju migdałowego:-)

Olej migdałowy zawiera głównie kwasy oleinowy (60-70%) i linolowy (20-30%), sporo witamin: A, B1, B2, B6, D, E i składników mineralnych.

Olej ze słodkich migdałów ma jasnożółtą barwę, delikatny, słodkawy smak i zapach.

Szczególnie polecany do skóry suchej i starzejącej się, neutralny, nie powoduje alergii.
Może też być sam stosowany w celach kosmetycznych do wcierania w skórę twarzy. Odmładza skórę
i nadaje jej ładny wygląd.
W skali 0-5 komedogenność (zapychanie) oleju z migdałów wynosi 2.
Jest olejem wyjątkowo delikatnym i nadaje się także do pielęgnacji wrażliwej skóry noworodków. Dodatkowo olej migdałowy przeciwdziała tzw. rozstępom, które często pojawiają się na skórze, szczególnie u kobiet w ciąży.

Olej migdałowy bardzo dobrze sprawdza się w pielęgnacji włosów matowych, suchych
i zniszczonych. Dzięki niemu odzyskają witalność i blask. Polecany jest szczególnie dla włosów średnioporowatych, choć i u innych typów może się bardzo dobrze sprawdzić.
*********

Moje sposoby zastosowania i efekty:

włosy:

Stosuję przede wszystkim w formie olejowania wilgotnych włosów,
ale także jako dodatek do masek.
Muszę przyznać, że moje włosy lubią ten olej nawet bardziej niż olej kokosowy;-) 
Po jego użyciu włosy są niesamowicie gładkie, błyszczące i bardzo dobrze nawilżone. Idealne:-)
Poza tym są tak miękkie, że mam ochotę ciągle ich dotykać:-D


twarz:

- jako krem na noc lub jako dodatek do kremu na noc – sprawdza się całkiem nieźle: nawilża, odżywia, ujędrnia i sprawia, że skóra wygląda zdrowo; nie zapycha.

 - w OCM – póki co jest to mój ulubiony olej, który w połączeniu z olejem rycynowym dobrze oczyszcza skórę nie wysuszając jej, łagodzi wszelkie zaczerwienienia, skóra staje się gładka, miękka.

- jako krem pod oczy – stosuję od niedawna i dość nieregularnie, głównie na noc; zauważyłam,
że rozjaśnia nieco sińce pod oczami i nawilża skórę.


ciało:

- jako oliwka po kąpieli – działa idealnie:-) Nawilża i odżywia, szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy a jedynie bardzo delikatny film. Skóra jest po nim bardzo miękka i mieni się delikatnym zdrowym blaskiem.

- jako dodatek do balsamu  - tez bardzo dobrze się spisuje, balsam staje się treściwszy, lepiej nawilża i dobrze ujędrnia skórę.


Reasumując:  Miałam nadzieję, że moja skóra i włosy polubią ten olejek, ale efekty po jego zastosowaniu przerosły moje oczekiwania:-) Olej migdałowy to zdecydowanie jeden z moich olejowych faworytów;-) Jeśli nadal będzie się tak świetnie sprawdzał to pokocham go miłością dozgonną:-D Zdecydowanie polecam, choć należy pamiętać, że nie każdemu będzie on odpowiadał, np. bardzo suchą skórę może zbyt słabo nawilżać.

Maska do włosów - recenzja

Opinia producenta: Dzięki proteinom pozyskanym z mleka, krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały dla zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację. Zastosowanie: nałożyć krem na umyte włosy i pozostawić przez chwilkę dla uzyskania lepszego efektu. Spłukać obficie wodą i nadać włosom pożądany kształt.

Skład: Aqua, Cetearyl AlcoholCetrimonium ChlorideDipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Benzyl Alcohol, Citric AcidPEG- 5 Cocomonium Methosulfate,Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydrolized Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized CaseinMethylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride.

Na początku składu emolient (nawilża i natłuszcza)antystatyk (zapobiega elektryzowaniu się włosów), humektant (utrzymuje nawilżenie), zapach, regulator pH, pochodna glikolu polietylenowego,konserwanty, sub. o działaniu odżywczymhydrolizowane proteiny mleczne (regenerują i odżywiają),hydrolizowane proteiny kazeiny (białka naturalnie występującego w mleku), sub. myjąca.

Skład wygląda nieźle, choć bez rewelacji. To po prostu odżywka, która ma ułatwiać rozczesywanie włosów, nawilżać i wygładzać oraz likwidować elektryzowanie się włosów.

*********
Opakowanie: Duże opakowanie jest niestety bardzo nieporęczne i niewygodne. W moim opakowaniu zakrętka jest słaba, nie trzyma odpowiednio. Być może trafiłam na jakiś felerny słoik.

Zapach: Dla mnie niestety nie jest przyjemny. Niby taki śmietankowo-budyniowy, ale chemiczny.
Na szczęście nie jest on zbyt mocny, a po nałożeniu na włosy staje się nawet ładny.

Konsystencja: Niezbyt gęsta, kremowa. Bardzo łatwo się ją nakłada na włosy.

Wydajność: Bardzo dobra. Wystarczy niewielka ilość odżywki, aby dobrze pokryć włosy.

Cena i dostępność: ok.10zł/250ml, 15-20zł/1000ml

*********
Efekty: Po jej użyciu włosy są wyjątkowo łatwe do rozczesania i miłe w dotyku. Odżywka dobrze wygładza i nabłyszcza włosy, sprawia, że są sypkie i miękkie. Mogłaby jednak nieco bardziej nawilżać włosy. 

Moim zdaniem wzbogacona półproduktami działa lepiej niż solo. Jej konsystencja sprawia, że odżywka jest świetną bazą do wszelkiego rodzaju masek własnej roboty. Szczerze mówiąc właśnie z taką nadzieją kupiłam od razu litrowe opakowanie:-) W tej roli jest niezastąpiona: bardzo dobrze łączy się
z wszelkiej maści półproduktami, zawsze tworzy jednolitą, łatwą do nałożenia i zmycia maskę.

Reasumując: Odżywka nie jest idealna, ale ma świetny stosunek ceny do jakości i ilości. Stosowana samodzielnie dość dobrze spisuje się jako odżywka, chociaż do zniszczonych włosów chyba będzie zbyt słaba. Za to w połączeniu z innymi składnikami zawsze działa tak, jak powinna;-)

sobota, 27 grudnia 2014

Piwo - jakie ma działanie na włosy ?

Uwielbiam wszelkiego rodzaju piwne kosmetyki do włosów – szczególnie szampony. Być może
po części dlatego, że niejednokrotnie nasłuchałam się o tym, jak w dawnych czasach ludzie myjąc włosy szamponami piwnymi mieli ponoć bardzo bujne czupryny:-) Słyszałam, że ponoć firma Pollena była producentem takiego szamponu. Ciekawa jestem, jaki dokładnie skład miał ten szampon i nawet dość długo poszukiwałam wszelakich informacji na ten temat, ale nic nie znalazłam. Ale w sumie co się dziwić – w końcu używano go jakieś 20 – 30 lat temu. Nie wiem, czy piwo działa jakoś na zmniejszenie wypadania włosów i ich porost, ale w sumie powinno – ze względu na witaminy z grupy B i chmiel.
Wiem za to z autopsji, że szampony z piwem w składzie dodają objętości, puszystości i miękkości włosom – i właśnie za to tak bardzo je lubię:-)

Co zawiera piwo i jak działa na włosy?
Składnikami piwa, które posiadają właściwości pielęgnujące są chmiel i zboża. Wyciąg z chmielu
jest bogaty w olejki eteryczne, garbniki i flawonoidy. Działa wzmacniająco na włosy zmniejszając
ich przetłuszczanie. Przyspiesza podziały zachodzące w cebulkach włosowych oraz łagodzi podrażnienia skóry głowy - dlatego stosuje się go do produkcji szamponów i odżywek do włosów. Piwo poprawia również połysk włosów i ułatwia ich układanie. Najczęściej zaleca się przepłukanie włosów piwem w trakcie mycia - już po dokładnym spłukaniu szamponu. Czynność ta, powtarzana regularnie, dodatkowo zapobiega przetłuszczaniu się włosów.


Do tej pory wypróbowałam szampon piwno-miodowy Logony i tataro-chmielowy Barwy (ten co prawda nie ma w składzie piwa, a jedynie chmiel, ale działanie ma podobne, dlatego zaliczam go do piwnych szamponów).
Kiedyś sprawdzałam składy kilku szamponów piwnych i zauważyłam, że właściwie poza samym piwem
i detergentami, w takich szamponach nie ma innych wartościowych substancji. I wtedy mnie olśniło:-) Pomyślałam, że do zwykłego szamponu można dodać wygazowanego piwa i tym samym wypróbować supertani domowy piwny szampon. Niewiele się więc zastanawiając wzięłam kieliszek piwa i odstawiłam na jakiś czas, aby alkohol wyparował, a następnie dodałam do szamponu w proporcji 1:2, czyli jedna część piwa na dwie części szamponu. Zrobiłam dość małą porcję, żeby zdążyć go zużyć zanim zacznie się psuć.

Efekty: Szampon bardzo dobrze się pienił. Włosy są dobrze oczyszczone, miękkie i puszyste.
Efekt jest podobny do działania sklepowych piwnych szamponów, co bardzo mi odpowiada.

Po udanym eksperymencie z szamponem, postanowiłam iść za ciosem i wypróbować piwo w wersji płukankowej. Co prawda piwo może nieco rozjaśnić włosy, ale myślę, że używane od czasu do czasu nie powinno zrobić krzywdy, co najwyżej może dodać włosom nieco cieplejszych refleksów.
Ja oczywiście nie mogłam nie wypróbować piwnej płukanki:-) Wzięłam pół szklanki wygazowanego piwa i wymieszałam ze szklanką letniej wody. Użyłam do ostatniego płukania włosów.

Efekty: Włosy są miękkie, puszyste i pełne objętości. Spodziewałam się lekkiego usztywnienia włosów, ale nic takiego (jak dla mnie na szczęście) nie miało miejsca. Być może jest to dodatkowa zasługa odżywki z Garniera z awokado, którą nałożyłam przed użyciem płukanki.  

Efekty obu tych eksperymentów mnie zadowalają, choć opcja użycia szamponu piwnego jest na pewno wygodniejsza – a działanie jest w sumie podobne, dlatego na pewno częściej będę używać szamponu piwnego. Jeśli chodzi o sam zapach piwa, to bez względu na to czy użyjemy go jako płukankę
czy dodamy do szamponu, bardzo szybko się ulatnia i nie czuć go później na włosach.


Pozostaje jeszcze kwestia samego piwa, jakie wybrać?
Na pewno najlepsze jest piwo niepasteryzowane i niefiltrowane. Takie piwo zachowuje wszystkie swoje wartości i jest prawdziwą bombą witaminową. Ciężko jednak takie piwo kupić, gdy nie mieszka się blisko jakiegoś małego browaru, który takie piwo sprzedaje (np. Spiż we Wrocławiu). Tym bardziej,
że takie piwo ma krótki okres przydatności – do 3 tygodni, dlatego też nie opłaca się go rozlewać
do butelek i puszek i sprzedawać w zwykłych sklepach. Ja musiałam się niestety zadowolić zwykłym sklepowym piwem. Wybrałam Kasztelana niepasteryzowanego. Nie liczę jednak na to, że jest to piwo bardzo wartościowe. Piwo z napisem „niepasteryzowane” na etykiecie, to niestety tylko chwyt marketingowy wielkich browarów. Takie piwo mimo iż rzeczywiście nie jest pasteryzowane (zanurzane
w wodzie o temperaturze 70 stopni Celsjusza w celu zabicia bakterii, które powodują, że piwo szybko się psuje), ale jest za to poddawane filtracji. Tak czy siak efekt jest praktycznie ten sam – razem
z mikroorganizmami, piwo traci także większość wartości odżywczych. Koniec końców chyba
nie ma więc większego znaczenia, które z tych sklepowych piw wybierzemy.

Nie mniej jednak warto wykorzystywać piwo w kosmetyce. Ja bardziej preferuję szampon piwny
niż płukankę, ale warto wypróbować obu opcji. A jeśli nie chcemy stosować domowych mieszanek piwnych to warto przynajmniej sięgnąć po piwne szampony – praktycznie po żadnych innych szamponach moje włosy nie były tak lekkie i puszyste, dlatego też ja zawsze muszę mieć pod ręką jakiś szampon piwny;-)